Słowo Pasterskie na 13. niedzielę zwykłą – 30 czerwca 2013 roku (1 Krl 19, 16b. 19-21; Ga 5, 1. 13-18; Łk 9, 51-62)

Drodzy Bracia Kapłani – gorliwi duszpasterze Kościoła nad Odrą i Bałtykiem,
Siostry i Bracia życia konsekrowanego – w Bogu rozkochani ponad wszystko,
Wszyscy umiłowani Siostry i Bracia – dzieci Boże Świętego Kościoła Szczecińsko-Kamieńskiego, uczestnicy tej niedzielnej Liturgii a także wszyscy mieszkańcy Zachodniego Pomorza i nasi goście, przybywający tu na letni wypoczynek.

Słowo Boga, które przed chwilą słyszeliśmy i które medytujemy, prowadzi nas na drogi wielkich proroków: Eliasza oraz rozpoznającego dopiero swoje powołanie Elizeusza, najpierw ucznia, a potem niejako duchowego następcę wielkiego Eliasza. Każdy prorok miał swój czas, w którym był posyłany przez Boga do ludu. Miał też swoje zadania, które sam Bóg mu powierzał.

W ten sposób słowo Boga mogło być słyszane przez cały lud, aby każdy mógł podejmować osobistą decyzję: czy podąża za tym słowem, czy też sprzeciwia się słowu Bożemu. O tej samej wolności osobistego wyboru drogi Bożej oraz o skutkach takiego wyboru mówi Paweł Apostoł do Galatów: Wy zatem, bracia, powołani zostaliście do wolności. Tylko nie bierzcie tej wolności za zachętę do hołdowania ciału, wręcz przeciwnie, miłością ożywieni służcie sobie wzajemnie. Zachęca też Paweł, byśmy pozwolili się prowadzić duchowi.

Przenikający człowieka Duch Święty jest najlepszym przewodnikiem na drogach życia, prawdy, dobra, piękna i miłości. Z kolei Ewangelia według św. Łukasza roztacza dziś przed nami całą panoramę różnych sytuacji, w których konkretni ludzie stawali wobec wyboru, którego źródłem i celem był sam Jezus – Mesjasz. Kogoś Jezus ostrzegł, że idąc za Nim nie będzie miał nic stabilnego dla siebie, może nawet pozostać bez własnego dachu nad głową. Innych natomiast przynaglał, by nie zwlekali z podjęciem misji ewangelizacyjnej i głoszeniem królestwa Bożego, skoro czują się do tego wezwani.

Gdy zaś mieszkańcy samarytańskiego miasteczka, dokonując własnego wyboru, nie przyjęli Jezusa z racji narodowości – bo był Żydem, nie pozwolił jednak swoim uczniom na żadną pomstę. Chcieli bowiem sprowadzić ogień z nieba, by zniszczył tych mieszkańców. Tak, jakby chciał Pan Jezus pokazać tamtym uczniom i nam wszystkim, iż definitywnie mija czas starego prawa, w którym obowiązywała zasada: oko za oko i ząb za ząb, a nadchodzi nowy czas, gdy z miłością i zaufaniem, nawet ryzykując, trzeba jednak pozwolić, by kąkol rósł razem z pszenicą aż do żniwa. I tylko do żniwa.

Wtedy bowiem żaden kąkol nie będzie nigdy uznany za pszenicę. Tak jest z ludźmi dobrej woli oraz z ludźmi zła. W początkach ich dzieł nieraz trudno rozeznać prawdziwe intencje i zamiary. Zawsze przychodzi jednak czas, gdy ludzie dobrej woli są rozpoznawani jako ludzie Bożego ducha. Temu rozeznaniu towarzyszy często określone cierpienie – jak w czasie żniwa, gdy trzeba ściąć zboże, bo już dojrzało.